28 grudnia 2012

Po świętach.

Witamy w świątecznej zadumie. Zadumywaliśmy się głównie ostatnio nad kilkoma faktami, między innymi szukaliśmy winnych pokrzyżowania, lub mówiąc dosadniej, upierdolenia łba majowskim planom armagedonu. Ogólnie to smutna sprawa, bo po raz kolejny musieliśmy przyjąć na klatę taką jakby lepką kulkę zrobioną z plwocin, ropy i śmierdzącej jakimś gównem śliny. Siłą sprawczą i napędową,tej kulki była rzecz jasna Rzeczywistość, zaś model w nas skierowany nazwany został kolejny poranek. Na domiar złego, pierwszą piosenką, jaką Wódz Naczelny usłyszał tego dnia, był utwór (będący dzwonkiem telefonu pewnej wątpliwej damy) był wystrzałowy wałek pana Rubika, a konkretnie taka fraza, że świat się nie kończy - świat się zaczyna.

Więc sprawy mają się tak: świat się nie skończył, znowu narodził się Mesjasz - no i tutaj wiadomka: grzyby, mak, kompot, susz trawny pod obrusem. Problem w tym, że Mesjasz jakoś nie przyszedł, wpadło zaś całe stado Mikołajów (którzy nie wiedzieć czemu poddupcają obecnie rewiry różnym innym gościom, którzy roznosili prezenty w imieniu Jezusa, tak jakby nie chcieli se dychnąć po zmasowanym desancie pod kryptonimem Mikołajki).
Ogólnie to poza tym piękny marzec mamy w tym grudniu. Nie, żeby to jakoś przeszkadzało, ale znajdą się na pewno malkontenci, co będą pinczeć za uszami, że święta bez śniegu to nie święta. Stąd chcemy im zrobić szpas i opublikujemy materiał, którego mieliśmy nie publikować zimą, bo przedstawia zimę.

Pragniemy także donieść o czymś absolutnie fenomenalnym. Bo tak. Przed chwilą robiliśmy se taki młodzieżowy odpowiednik czegoś, co normalnie nazywa się prasówką. Normalnie przeglądało się prasę, lub serwisy tak, lub inaczej, informacyjne. Obecnie ogląda się strony ze śmiesznymi obrazkami. Takie, wiecie, kotki, zjebani ludzie, zabawne żarty, szorciki komiksowe. No i właśnie był tam jeden taki komiks, który miał w sobie niesamowite słowo. Słowo to opisuje dobitnie niszę w sztuce, która jest domeną naszej witryny. SIURREALIZM. Powtarzamy: SIURREALIZM.
Od dziś ten blog zajmuje się właśnie siurrealizmem. Życzymy miłego odbioru.

Kraków, Aleja Ignacego Daszyńskiego, 09.12.2012

Kraków, ul. Szewska, 11.12.2012

Kraków, ul. Szewska, 11.12.2012

Kraków, ul. Józefitów, 21.12.2012



18 grudnia 2012

TW Glass, wróć!

Glass, jesteśmy zaniepokojeni, że w ogóle nam nie wysyłasz, kurwa mać, zdjęć. Nie wiemy, czy cię popierdoliło, czy co, ale po prostu jest nam smutno. Byłeś naszą jedyną czujką w stolicy.  I co? Nic nam w ogóle nie wysyłasz. Nie dajemy wiary w to, że w Warszawie nie jest chujowo. Gorzej... Dajemy sobie ręce poucinać, że kurwa, jest chujowiej, niż wszędzie indziej. Wiesz, jak jest... Dużo ludzi, dużo artystów i, jakby to powiedzieć... Twórczość wytryskuje na elewacje. Wierzymy, że tak jest. Podejrzewamy, że się po prostu opierdalasz. Nie będzie tak było... Albo, jeśli będzie, to trudno, ale wiedz, Glass, że wbijasz nam nóż w plecy. No bo weź... Łazisz z tym psem chociażby po tym mieście, wziąłbyś coś uchwycił... Serio, miałeś potencjał człowieku - robiłeś bardzo chujowe zdjęcia...
Glass, jeśli to czytasz, to dowództwo prosi - ogarnij się.

Mamy dla Ciebie specjalny materiał motywacyjny. Wiesz, o co chodzi.

Zaborze, 30.04.2011

Zaborze, 30.04.2011

16 grudnia 2012

Chełmek

Pragniemy Państwu zaprezentować materiał fotograficzny z jednego z najpiękniejszych miast w kraju, to znaczy z Chełmka.
Ogólnie, to najczęściej można se to miasto skojarzyć z fabryką butów.
Niekiedy różne panki i temu podobny element z czułością wspominają wspaniałość "chełmków", opisując je jako kawał porządnego glana. Wiadomo - fabryka Baty działała tam prężnie.
Obecnie na dźwięk słowa "Bata" chyba najczęściej można tam usłyszeć coś w rodzaju: "no nie mam, stary, ale mogę zmechtać, jak coś". W gruncie rzeczy to miłe.

Było to tak: wysłalim w delegację. Nasz człowiek wsiadł do pociągu byle jakiego, bo niestety PKP dysponuje tylko byle jakimi pociągami. Ważne było w sumie, że pociąg jechał we właściwą stronę.
Jakoś tak, po pewnym czasie, wysiadł nasz człowiek na stacji i spotkał komitet powitalny, w towarzystwie którego udał się do sklepu, żeby zrobić zakupy.
No i pech chciał, że w tym miejscu raport się urywa.
Nasz człowiek zwala winę na siły ufów, którzy uprowadzili mu mózg i przestrzeń zarezerwowaną na wspomnienia z tego wyjazdu wypchali mu obrazkami z teledysku "Dancing On The Streets" popełnionego przez pana Jaggera do spółki z panem Bowie. Nie jest więc dziwne, że nasz człowiek nie chce o tym mówić. Jeśli ktoś myśli o tym klipie, to nie należy na niego naciskać, bo jest to trauma pierwszej wody. Nie ważne.
W każdym razie w momentach, kiedy turkus koszuli sir Micka przestaje momentami przesłaniać umysł naszego wysłannika, zaczyna on wtedy mówić (wysłannik, a nie turkus) coś, że tam jakoś w parku, ale to już było potem i w ogóle, i że nie wie, jak, ale przy torach, ale z kim i dlaczego jest zagadką, a potem, że trzepak, czy coś, potem bredzi, że był za biedronką i w biedronce, że coś tam barszczyk, aż tu nagle PIERDUL! - rozum jego zostaje w stu procentach zakryty prochowcem pana Bowiego. Sami więc rozumiecie.

Przed państwem - Chełmek!

Chełmek, 21.11.2012

Chełmek, 21.11.2012

Chełmek, 21.11.2012

Chełmek, stacja PKP, 21.11.2012

12 grudnia 2012

Sprzężenie Zwrotne. Część Dwunasta.

Czołem!
Dziś z ruły grubej, jak impreza w związku kombatantów. Czyli z bardzo grubej. Bardzo.
Rzeczy mają się tak, że ogólnie czas jest najgorszy na świecie. Na ulicach śnieg, mróz, brud na linoleum po powrocie do domu i ogólny chłód dodupcający do wnętrza środka (a to za sprawą tej pierdolonej szczeliny w ścianie w kwaterze głównej, wiecie - tej w rogu, ponad jednostką centralną). Zima. A jak jest zima, to chęci nima, jak głosi starobielańskie przysłowie. Ciśnienie atmosferyczne potwornie przyjebujące. Słowem - grudzień na planecie Polska. I piwko w bramie nawet wkurwia. Jak żyć?
Co do hujów na ulicy... Jak by to rzec? Z pisakami mało kto goni, ze szprejem też. Rośnie w siłę frakcja mażąca palcami po szybach zasypanych samochodów. Sporo natrzaskalim ostatnio takich fotek, ale wybaczy czytelnik - nie mamy wam zamiaru celować pięścią między oczy, dojebując sromotnie przy użyciu zimowych fotek. Mamy coś na osłodę.

Dzisiejszy materiał spływał do naszych archywów falami. Falami, jak tsunami. Jest mocarny, jak Godzilla, a przy tym subtelny, jak pianka na kapuczino z makdonalda, kiedy się ją spija nad ranem po piciu gorzały przez całą noc z jakimiś dziwnymi ludźmi i w ogóle człowiek się wtedy cieszy, że już jest cicho i nikt nie pierdoli za uchem o jakichś farmazonach, w gruncie rzeczy będących peanami na cześć swojej świetności, a tym samym śmierdzącym paszkwilem na wszystkich mniej zajebistych, czyli w sumie wszystkich innych. Nie w tym rzecz.
Leci dziś sztuka strikte ludowa. Z cyklu Są huje we wsi. Materiał jest owocem wielokrotnych wypraw osoby sympatyzującej z witryną. Wyprawy te miały miejsce w lecie i odbywały się rowerem. Swoim zasięgiem obejmowały wioski w Małopolsce. Działalność taką bez pierdolenia można podciągnąć pod jakąś etnografię, czy coś takiego innego, czym się nikt nie interesuje. Nie wiadomo, co można jeszcze napisać. Usiądźcie wygodnie i podziwiajcie śliczność Małopolskich powiatów.

 Fęk iu O.

Osiek, ul. Czereśniowa, 26.08.2012

Osiek, 01.09.2012

Poręba Żegoty, 31.08.2012

Przybradz, 04.08.2012

Tomice, 26.08.2012

Wieprz, 04.08.2012

Wieprz, 04.08.2012

Witkowice, Widokowa, 23.09.2012

Witkowice, Widokowa, 23.09.2012

06 grudnia 2012

Bo tutej jes, jak jes. Po prostu.

No to sprawy mają się tak, że niepostrzeżenie, pierdolnął nam roczek działalności. Było to około miesiąca temu, 14.11.2012. Mieliśmy przygotowaną fajniutką niespodziankę, ale zapomnieliśmy o tym, z resztą prawdopodobnie dowództwo było nietrzeźwe, z racji tego, że w tamtym miesiącu odbył się szereg bankietów z pompą na cześć dowództwa. Przyjmijmy jednak, że nie ma miejsca na sentymentalne bzdety i w ogóle nam nie zależy na jubileuszach.
Na osłodę życia mamy zupełnie brend niu materiał, taki świeży, że aż bije od niego światłość. Ze wczorej.

Dodatkowo ciekawostka sponsorowana przez Europejskie Stowarzyszenie Osób Nieopuszczających Mieszkania oraz przez Małopolską Fundację Ludzi Nieposiadających Okien w Domach: W TYM TYGODNIU W KRAKOWIE SPADŁ ŚNIEG.
Elegancko, nie?

Kraków, przejście podziemne pod Aleją Krasińskiego, 05.12.2012

22 listopada 2012

Kazimierz, 22.11.2012

No to było to tak. Otrzymaliśmy cynk, że na Gazowej jest dzieło. Dokładne współrzędne, jakie nam zapewniono, upewniły nas w tym, że okaz, o którym była mowa, znajduje się już w naszej dokumentacji. Psia krew. Cała wyprawa na marne. Ale czasem jest tak, że się idzie za cieniem. Poszlimy. I idziemy, idziemy, a tu taki wielki, oświetlony mur, na murze jakiś pełen goryczy napis o niemożności życia za minimalną pensję. Smutna rzecz generalnie...

WTEM!


Postanowiono, że z napisu, który towarzyszy eksponatowi, wyciągniemy swoje własne sedno. Okroiliśmy go na własne potrzeby, za co autorów przepraszamy. Oczywiście, że ciężko się żyje za klocka miesięcznie. Wiadomo, jak jest. Z resztą, nie ważne.

19 listopada 2012

Jak nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, że nie wiadomo, o co chodzi.

30.06.2012
Nie mamy pojęcia, skąd to się u nas wzięło, nie wiemy, kto pierdolnął fotkę, nie wiemy, gdzie, z racji chujowej jakości i braku flesza, mamy pewne typy, ale typy są do dupy.

30 października 2012

To już nie są przelewki.

Moi drodzy, ostatnio po raz kolejny świat pokazał, że nasza misja jest dokładnie tym, o co chodzi. Działalnością Kulturalno Oświatową. No bo tak.
Pewnego dnia przedwczoraj nasz Wódz Naczelny udał się obcować ze sztuką i kulturą. Wziął zjadł śniadanie, wypił kawę, podsumował sobie poprzedni wieczór spędzony przy dźwiękach polskiego rapu i poszedł do Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie. No i oczywistością jest że generalnie nie wiadomo, o co chodzi współczesnym artystom, ale nawet, jeżeli coś jest strasznie beznadziejne i pies by tego nie obszczał, to z całą pewnością ma to ogromną wartość i niesie ze sobą wielki ładunek emocjonalny. Wiadomo.
Przykład? Otóż z sufitu lała się woda do wiaderek. Jak łatwo się domyślić, po to, żeby ktoś się nie wywalił na rozlanej wodzie. Kiedy zauważyliśmy ludzi rozważających, czy nie jest to przypadkiem instalacja i czy nie warto by wyrazić swojego zachwytu - zwątpiliśmy. Owszem, była to instalacja, ale wod-kan, lub na przykład klimatyzator. Była to instalacja niesprawna.
Otóż nie mamy zamiaru opisywać eksponatów, które tam oglądaliśmy, bo istnieje ryzyko obrazy. Chcieliśmy już w tym momencie powiedzieć, o co nam chodzi. Bo była tam taka ściana, część wystawy, na której ludzie mogli naklejać, co im w głowie siedzi, albo co mają w kieszeniach. Były więc tam bilety, papierosy, podpaski, paragony i tak dalej, i tak dalej.

Było tam też to:

Kraków,  MOCAK, ul. Lipowa 4, 28.10.2011
Bol w Muzeum Sztuki Współczesnej i to nie jest nasza sprawka. Pięknie.

21 października 2012

Noc Muzełuf.

Raz do roku jest taka noc, na którą wszyscy czekają. Rozdanie Oscarów. Jest też inna noc raz w roku, na którą wszyscy czekają. Noc Kupały. Są też inne noce, na które czekają nie wszyscy - takie, jak noc poślubna, noc z piątku na sobotę, jak się dzieje coś fajnego, była też noc długich noży i parę innych nocy. Tytuł jednak nakierowywuje na inną noc - Noc Muzeów. Byliśmy tej nocy. Ale przeważnie w domach, tyle, że na chwilę mieliśmy iść do Muzeum Lotnictwa, gdyż był tam koncert. W ogóle to było wtedy zimno. No i połaziliśmy trochę po ekspozycji, pooglądaliśmy różne eksponaty. Żadnych ekscesów. Ogólnie, to nasza ekipa jadąc na miejsce trochę się pogubiła, co zaowocowało zebraniem materiału, w postaci jednej sztuki zdjęcia. Zdjęcie zostało nie zrobione w nocy, bo wtedy operowaliśmy telefonem bez fleszu, ale teraz już jest inaczej, niż wtedy. Wiecie, jak jest.

Kraków, ul. Seniorów Lotnictwa, 18.05.2012

16 października 2012

Karaluch całą noc chodził po ścianie. Rzygać się chce, wszystko takie zasrane.

Dużo się wydarza. Na pytanie o smak krewetny zwykliśmy odpowiadać: "lubimy to jeść". Wiadomo, są gusta i guściki, co za tym idzie, sprawa jawiłaby się, jako klasyczny przypadek dyskusyjnej kwestii spornej, tyle że następuje paraliż, gdyż o gustach się nie dyskutuje.
Patrząc na to szerzej można się sfrustrować, ale lepiej nie, bo nic fajnego nie wynika z frustracji, zwłaszcza, jeśli jest, jak jest, albo wręcz całkiem odwrotnie.
Generalnie chyba na pewno wypadałoby zaznaczyć, że można wszystko, tyle, że chyba nie każdemu wszystko się zawsze podoba, bo jak coś jest odnoszone do wszystkiego, to jest do niczego.
Tutaj znów coś zgrzyta. Spieszymy z wyjaśnieniami. Bo na dzień dzisiejszy wiele wskazuje na to, że wszystko jest do niczego. I tutaj już jest przesrane, ale nie do końca, bo skoro wszystko jest do niczego, to nic stanowi granicę, do której jest wszystko, a jak nasz człowiek szedł do sklepu, to zrobił sobie listę i po powrocie powiedział: "kupiłem wszystko", więc z całą pewnością okiełznał jakieś wszystko. Podsumowując: z całą pewnością wszystko jest do niczego, pod warunkiem, że jest wszystko, co potrzeba. Nad tym warunkiem jest nic, albo skałki wapienne, albo borelioza, albo jajuszko, kosteczka masełka na chlebku i mleczko z kakałkiem. Nie wiadomo. Sorry.

Kraków, ul. Dietla, 27.02.2012

03 października 2012

Międzybrodzie Bialskie

Był piękny, zajebisty, sierpniowy poranek, kiedy kurwa Kubuś siedział sobie pod kurwa drzewkiem.

Międzybrodzie Bialskie, 18.08.2012

Międzybrodzie Bialskie, 18.08.2012

24 września 2012

Dnia 23.09.2012 została wprowadzona jesień. Zaleca się pozostanie w domach.

Witamy.
Proszę sobie wyobrazić taką sytuację - ktoś kiedyś ma gdzieś wyjść i załóżmy, że rzecz wcale nie dzieje się rano, chociaż w sumie nie ma przeciwwskazań.... Ogólnie jest ciemno i leje. Na drzewach jakoś spierdle podrygują resztki koron. Trawnik odsłonił już wiele psich gówien i na ich modłę staje się powoli coraz bardziej brunatny. Po jezdni snują się auta. Jadą powoli - w korku, ale na tyle szybko, żeby skrupulatnie obrzygać wszystko szlamem z kałuży. Wieje w mordę wiatr i jak to kiedyś napisano "nie ma gdzie przycupnąć w dupę jebanemu poecie". Na dodatek brazylijski serial już nie cieszy, jak kiedyś.

Otwieramy spiżdżarnię i sypiemy materiałem zbieranym pieczołowicie w poprzednich miesiącach. Na pierwszy ogień focie będące wynikiem kilku wypraw do wspaniałego miasta, jakim są Kęty. W Kętach jest spoko. Leżą one tak jakby jechać trochę od Bielska na Oświęcim, a jak się ktoś nie jara hokejem, to od Bielska na Wadowice, a jak się ktoś nie jara papieżami, to na Kraków, w każdym razie generalnie Bielsko jest se fajnie wziąć za taki punkt orientacyjny. To tyle o Kętach. Obejżcie se.

Kęty, koło torów, 16.08.2012

Kęty, os. 700-lecia, 16.08.2012

Kęty, koło torów, 18.08.2012

09 września 2012

Oświęcimska Prehistoria

Ostatnio jakoś tak było, że przeniosła się działalność do powiatu oświęcimskiego na chwilę. Odbyło się parę obchodów po Oświęcimiu i jak to zwykle w życiu bywa, poczyniono fotografie oraz kilka obserwacji. Ogólnie to oszczędzim państwu sentymentalnych wywodów i pierdół w stylu: "jak jo żem był młody to takie rzeczy nie działy się...", albo "te, jo tu rzygoł jeszcze parę lat temu, a teraz supermarket postawili...", albo "co by nie mówić, to kebab dalej trzyma poziom...". No dobra, nie oszczędziliśmy, ale nie będziemy ciągnąć tematu.
Ci, co lubią czytać nagłówki, pewnie przeczytali nagłówek i teraz myślą, o co chodzi. Spieszymy z wyjaśnieniami. Otóż spacerując ulicami pięknego miasta Oświęcimia, nasz człowiek trafił na dwa okazy, które wyglądają na dość stare. Wstępne szacunki pomogły nam oszacować, że malowidła pochodzą z zeszłego wieku, a może nawet za lat dziewięćdziesiątych, czy coś takiego. W każdym malowane chuje są nadgryzione zębem czasu. W kategorii sztuki chujowej, są to zabytki klasy zero, w kategorii sztuki zero przedstawia ich wartość. Trudno.
Podczas organizowanego raz na diewięć i pół roku, corocznego Forum Sztuki Niskiej i Rzeczy, Którymi Nikt Się Nie Zajmuje te dwie fotografie zostały szczególnie docenione przez jednego takiego profesorka we swetrze, co mu się w dupie najwyraźniej poprzewracało.
Oto co napisał gdzieś tam na łamach jakiegoś naukowego, czy tam artystycznego szmatławca, który prawdopodobnie nie istnieje, a jeśli nawet, to nikt nie wie, gdzie go kupić, a jeśli ktoś wie, to nikt go nie kupuje, bo wypisują tam takie brednie, że brak słów... Wiadomo, o co chodzi. W każdym razie...

Prehistoryczne huje mówią nam, że miasta się modernizują, mury niszczeją, a ich miejsce powstają nowe, albo nie, że ludzie którzy trudzili się sztuką ulicy prawdopodobnie dojrzewają i być może przechodząc ulicą tą, czy inną uśmiechają się patrząc na dostojnego bola, co go za łebka maznęli na starej ścianie i może cieszą się w duchu, kiedy między pracą, domem a knajpą widzą, że młodzież tak samo, jak oni stosują uniwersalne symbole, manifestując coś tam, gdzieś tam. Ludzie zmieniają się jednostkowo, jednak jako masa - ciągle są tacy sami i tak samo wyrażają siebie. Tylko pre historia do przodu.

Dziękujemy za brak uwagi.

Oświęcim, ul. Klasztorna, 24.08.2012

Oświęcim, mur cmentarza parafialnego, 05.09.2012

07 września 2012

TW "Glass" na tropie. Część 3.

Wywiad działa.

notatka służbowa TW Glass:
warszawa dn 13/8/12
Akcja "Członek"
tym razem ujawniono źródło sztuki wywrotowej na ulicy Towarowej (numer posesji nieznany; okolice Muzeum Kolejnictwa)
obraz przedstawia sztukę dentalną zanegowaną nurtem penisoidalnym
negacja jest oczywista i bezczelna.

Warszawa, ul. Towarowa, 13.08.2012

06 września 2012

Sprzężenie Zwrotne. Część Jedenasta.

Czołem.
Nastał wrzesień. Senne niedźwiedzie... wzburzone morza... Ogólnie nie wiadomo.
Jakby na to wszystko popatrzyć z drugiej strony, to samo się nasuwa, że: ...azrom enozrubzw ... eizdeiwźdein enneS .ńeisezrw łatsaN, więc wiadomo, jeszcze mniej, niż poprzednio.

Żeby nie wpędzać szanownych czytelników w niepotrzebną zadumę nad tą sytuacją pragniemy przedstawić rączo materiał fotograficzny, który otrzymaliśmy przez portal społecznościowy.

Było to tak... Jeden z naszych ludzi podczas patrzenia w wiaderko z ziemniakami dostał cynk, że osoba, która siedziała obok niego na ławce ma pewien materiał. Osoba ta wyraziła chęć podzielenia się materiałem, ale nie jesteśmy pewni, czy byłaby zachwycona zdradzeniem jej personaliów, więc, korzystając z doświadczeń wynikających z lat pracy w podziemiu spędzonych na doskonaleniu umiejętności konspiracyjnych, postanowiliśmy zastosować specjalny protokół tajności o nazwie "kryptonim", który polega na nadawaniu kryptonimu osobie, lub sprawie w stosunku do której protokół jest uruchamiany.
Samo uruchomienie operacji "kryptonim" wymaga uruchomienia protokołu "kryptonim" w odniesieniu do niej samej, co z kolei niesie za sobą fakt, że trzeba po raz kolejny uruchomić protokół "kryptonim" w stosunku do nadawania kryptonimu dla operacji nadawania kryptonimu. Jakby tego było mało, to ta trzecia operacja także, według przepisów, wymaga kryptonimu i tak dalej i tak dalej. Sztab specjalistów wyspecjalizowanych w specjalnym nadawaniu kryptonimów, od kilku dni nadaje kolejne kryptonimy dla operacji nadawania kryptonimu.
I tak to się kręci tyle, że nie widać wyników, a czas nagli - materiał stygnie...
W sumie dopiero podczas pisania tego tekstu naszło nas, że ktoś powinien do nich zejść i powiedzieć im, żeby, na litość boską przestali, żeby, poszli do domu nakarmić zwierzęta, podlać rośliny, zjeść coś, czy coś i że w ogóle entia non sunt multiplicanda praeter necessitatem oraz oczywiście, że im nie zapłacimy. Tak protokół "kryptonim" to głupie posunięcie.
Na podstawie powyższych wniosków, zostało zwołane nadzwyczajne zebranie zarządu i po burzliwej debacie zakończonej głosowaniem i strzelaniną, nasz informator został obdarzony kryptonimem "Kuzynka Agata" (propozycja pokonała między innymi takich faworytów, jak "Huljo Iglesias" oraz "Baryłeczka").
Oto materiał:
Gdzieś koło czeskiej granicy, 21.07.2012

Gdzieś koło czeskiej granicy, 21.07.2012

22 sierpnia 2012

Magiczny Kraków. Część 2.

Cześć.
Doszły do nas słuchy, że spora część z miliardowej publiczności tej witryny popełniła samobójstwo strzelając sobie z łuku w skroń, tudzież przegryzając swoje własne gardła. Przykro nam. Ale wiemy, czym to było spowodowane. Pewnie zastanawiacie się, czym to było spowodowane. Było to spowodowane tym, że rzesze ludzi, przyzwyczajone do obcowania ze sztuką za pośrednictwem tej witryny, nagle zostały osierocone przez ulubioną witrynę o sztuce. Nie do końca osierocone, bo strona nadal wisiała, ale bez aktualizacji.
Krótko mówiąc potraktowaliśmy brzydko stałych czytelników - mniej więcej tak, jakbyśmy przywiązali psa w lesie do szlabanu, a sami pojechali do Władysławowa na wczasy. Ni stąd, ni zowąd. Śpiącego psa, niczego nie podejrzewającego. Budzi się taki pies potem w tym lesie i pierwsze, co robi, to myśli, że właściciel na pewno wróci, albo idzie się opić i pije, aż właściciel wróci, albo buduje łuk i oddaje fatalny strzał w swoją czaszkę. Przepraszamy wszystkich, którzy przez zaniechania w aktualizowaniu bloga stracili bliskich, albo zwierzęta.
Wszystkiemu winny jest Resort Do Spraw Superrelxu i Leżenia w Łóżku. Niestety musieliśmy się zastosować do rozporządzenia, które narzucało nam bezwzględny zakaz wykonywania obowiązków i czynności męczących, pod groźbą odebrania na prawdę niewyobrażalnych dofinansowań.
Spójrzmy na sprawę z innej strony. Kiedyś Jehowa obrzucił siarką jakieś tam miasto, gdzieś tam i na dodatek je podpalił. Tylko dlatego, że nie spodobało mu się traktowanie mężczyzn przez mężczyzn, mężczyzn przez kobiety, kobiet przez mężczyzn, kobiet przez kobiety i tak dalej i tak dalej... Ponoć zwierzęta też odegrały tam swoją rolę. Może przykład nie za bardzo na miejscu. Ale chodziło o przesiew, o oczyszczenie. Słabi nie znieśli rozłąki ze sztuką - zostali prawdziwi koneserzy.
Dla ostudzenia atmosfery, z radością donosimy, iż materiał był stale, konsekwentnie zbierany i katalogowany, żeby teraz wystrzelić radośnie ze splendorem, jak statki na niebie.

Po burzliwym wstępie przechodzimy do sedna sprawy. Pragniemy stworzyć nowy cykl. Dla wszystkich spragnionych podróży, chcących poszerzyć swoje horyzonty, lub po prostu popatrzyć na Kraków z innej perspektywy. Magiczny Kraków, bo o tej inicjatywie mowa będzie prezentował niesamowite miejsca na planie Grodu Kraka. Jest to pierwszy post w tym cyklu, ale tak na prawdę drugi, albo trzeci, albo nawet piąty, bo przecież podróżowanie po miejskich meandrach pojawiało się tu nie raz. Idea takiego czegoś pojawiła się już kiedyś, ale dopiero teraz uderza na pełnej mocy. Zapraszamy.



Kładka Ojca Bernatka pójdzie na pierwszy ogień.
Kładka  Bernatka jest wspaniałym przykładem mostu łączącego dwa brzegi. Odbywa się to tak, że kładka zaczyna się na jednym brzegu, a kończy na drugim, analogicznie można stwierdzić, że zaczyna się na drugim brzegu, a kończy na pierwszym. Można więc iść, lub jechać rowerem od początku, lub od końca. Jest to bardzo praktyczne, ponieważ nie trzeba dzięki temu pokonywać płynącej pod kładką rzeki wpław, co za tym idzie, ma się suche ubrania, a i na sprzęt elektroniczny ma to pozytywny wpływ. Rzeka, która płynie pod kładką jest zbudowana głównie z wody i kamieni, a nazywa się Wisła. Co do samej kładki zbudowana jest z metalu i z drewna, pod barierkami ma puszczone takie wężyki, ze światełkami, więc jest tam jasno i kolorowo nocą. Młodzież i wymyśliła ponadto, że będzie obciążać konstrukcję kładki kłódkami, które oznaczają wieczną miłość. Świadczą o tym na przykład powyrywane fragmenty drucianej siatki, stanowiącej barierkę oraz sterczące stamtąd druty, które już nie są siatką. No i w ogóle to jest między Kazimierzem, a Podgórzem. Delektujcie się widokami.

Kraków, 21.08.2012
Kraków, 14.07.2012

Kraków, 14.07.2012

Kraków, 14.07.2012

Kraków, 14.07.2012

Kraków, 14.07.2012







26 lipca 2012

TW "Glass" na tropie. Część 2.

Dostaliśmy kolejny meldunek ze stacji kosmicznej "Warszawa" w Warszawie, tym razem z elegancką notką służbową.

dalsze echa stołecznego kontrwywiadu
notatka służbowa TW Glassa
datowana 26/07/2012
w stolicy dalej można obserwować adaptacje ulicznych grafik papierowych nazwa operacyjna "plakat" pod kątem wywrotowej sztuki genitalnej
już we wcześniej nadesłanych materiałach można było zauważyć działalność antysystemową która zakłucała zachwyt w czasie europejskiego święta komunizmu 2012 co jest sprzeczne z interesem Państwa
teraz jest to przykład zwykłego dekadenckiego wyrostu
swoistego buntu dla buntu
oznacza to że ruch nie tylko nie zanika ale ma się coraz lepiej
Dziękujem, Glass, jesteśmy dumni, że możemy z tobą współpracować.

Warszawa, 12.07.2012

25 lipca 2012

Dietla 44 - Powrót

Bylimy na Dietla zaś.

Kraków, ul Dietla 44,  23.05.2012

Kraków, ul Dietla 44,  23.05.2012

Kraków, ul Dietla 44,  23.05.2012

Kraków, ul Dietla 44,  23.05.2012

Kraków, ul Dietla 44,  23.05.2012
Kraków, ul Dietla 44,  20.05.2012

Kraków, ul Dietla 44, 16.05.2012