29 sierpnia 2013

Sprzężenie Zwrotne. Część Dwudziesta Piąta.

Po serii hucznych bankietów oraz przyjęć wracamy tak efektownie, że nikt nie powie, że spuszczamy z tonu. Spuszczamy jednak tony dobrych zdjęć. Prosto na Wasze oczy.
Sprawa jest taka, że jakoś tak się składa ostatnio, że cały czas dalej coś dostajemy. Trochę nas to zawstydza, bo jeszcze nie potrafimy sobie radzić ze sławą, jak przyszło co do czego. Miejmy nadzieję, że nie skończymy z tego powodu jak Kevin sam w domu, jak urósł i przestał być uroczy. Kurwa, nawet w akceptację tego, co się tu publikuje nie możemy uwierzyć, ale nic to - w końcu Wasza sprawa, co czytacie... Poza tym chyba powinniśmy się cieszyć, póki mamy z czego, bo już niebawem przyjebie deszczem, wiatrem, potem śniegiem i ludziom nie będzie się chciało wychodzić po zdjęcia, a nawet, jeśli już ktoś się zapędzi poza mieszkanie, to przecież nie będzie marznąć w dłonie, żeby wyjąć komórkowca i ustrzelić fotkę. Wychodzimy z założenia, że lato wasze, pozostała część roku nasza. Tak se tłumaczymy.

Jest tak, że ostatnio otrzymaliśmy duuużo materiału od Karoliny. Są to bardzo prawilne przykłady hujni w mieście Krakowie. Strzelane, jak należy telefonem. Fajne jest to, że są w dużej mierze z terenów, na które nie mamy po co łazić, więc tam nie łazimy, co za tym idzie - nie mamy z tamtych terenów zdjęć, bo tam nie łazimy. Dokumentacja więc ma wysoką wartość.
Pani autorce gratulujemy konsekwencji, wytrwałości oraz fantastycznego zmysłu fotograficznego. Ślemy przy tym wyrazy wdzięczności i szacunku. Dziękujemy.
Zapraszamy do podziwiania.

P.S.
Tak se pomyśleliśmy ostatnio, że wystrzałowo by było, jakbyście pisali jakieś zabawne historyjki, odkrywcze przemyślenia, czy coś tam (najbardziej zależy nam właśnie na coś tam, żeby nie było), jako uzupełnienie materiału - bieremy wszystko, jak Reksio szyneczkę - zero cenzury. Pomyślcie o tym.


Kraków, Chmiela, 10.04.2013

Kraków, Bronowice Małe, 10.06.2013

Kraków, Bronowice Małe, 10.06.2013

Kraków, Czarnowiejska, 16.06.2013

Kraków, Kawiory, 03.07.2013

Kraków, Darwina, 12.07.2013

Kraków, Bulwary 14.07.2013

Kraków, okolice House Of Beer, 14.07.2013

Kraków, Lea, 31.07.2013

Kraków, klub Awaria, 01.08.2013

Kraków, Wadów, 13.08.2013

Kraków, okolice ul. Okulickiego, 21.08.2013

Kraków, os. Akademickie, 21.08.2013

Kraków, os. Akademickie, 21.08.2013

21 sierpnia 2013

Prowadzimy se bloga, prowadzimy, prowadzimy... WTEM!

Halo wóz, halo wóz - czy mnię słychać? Słychać. OK
Dym!
Sztuczne Ognie!
Muzyka! (KLIK)
Światła!




i...



AKCJA!

Dzień Dobry Państwu!
Piszemy dziś na żywo z Dorocznej Gali Inicjatyw Niepotrzebnych. To właśnie tutaj odbywa się nasz benefis. A okazja jest godna, gdyż, proszę Państwa, post, który właśnie jest czytany jest SETNYM postem. Sto razy już dzięki nam spłynął na Was zaszczyt obcowania ze sztuką. Bywało lepiej, bywało gorzej, ale wiadomo - raz na wozie, raz w nawozie. Nie mamy zamiaru opowiadać, jak ciężko było nam zbudować hujowe imperium (chociaż lekko nie było - ale nikt nie mówił, że będzie lekko).
Łzy cisną się nam na oczy, więc żeby brokat nam nie spłynął z twarzy pragniemy w tym miejscu podziękować naszym rodzicom, za geniusz, który mógł się zagnieździć w naszych, spłodzonych przez nich ciałach - bez was by nas tu nie było.
Ale, ale, ale... Przede wszystkim chcieliśmy podziękować Wam - anonimowi oglądacze i aktywnie komentujący (to drugie do dwóch osób kierowane, gdyż komentarzy opublikowano u nas 23 - znów jak Jordan).
Drodzy Czytelnicy - trzeci rok nam mija, wyświetlenia naszej witryny można podawać w tysiącach (co prawda dwa z lekkim hakiem wystarczą - ale to i tak chwyta za gardło).
Ponadto tu i teraz, w świetle jupiterów, przy błysku fleszy i w ogóle tu na tej sali, pragniemy wyrazić naszą wdzięczność dla wszystkich darczyńców, którzy zechcieli nas wesprzeć w całej historii naszej. Dziękujemy więc (w kolejności chronologicznej):

- Pani Agacie: za fantastyczne focie z Lublany (które do tej pory są jedynym przykładem niekrajowego hujostwa w naszej kolekcji),
- O.: za... no Państwo wybaczą, tyle tego było... za zdjęcia ze wsi, z miasta, za zdjęcia generalnie (chyba najczęściej sprzęgająca osoba, no ale nic dziwnego - mieszka za ścianą),
- DeV'owi: za kilkukrotne sprzęgnięcie ze splendorem, które, nie wiedzieć czemu, zdarzało się zawsze, kiedy nie było o czym pisać,
- Kuzynowi Johnnemu: za przyczajoną czujność i głównie za fotkę z Pałacu Kultury,
- Filipkowi: za promowanie idei, niejednokrotnie fantastyczne fotki ze Śląska i Torunia,
- Anonimowemu kumplowi Filipa: za fotkę z Katowic,
- TW Glassowi: za okres w którym chciało mu się chcieć i łaził po stolicy dokumentując,
- Kuzynce Agacie: za materiał który był blisko bycia drugim internacjonalnym hujostwem (bo był zrobiony blisko granicy)
- blogowi rucham cie miasto moje: za wypożyczenie prac, za wsparcie, za ciepłe słowa i przede wszystkim za działalność!,
- Zgrozie: za materiał Sieniawy o wymowie antypolicyjnej,
- Panu Dominikowi: za materiał z Łodzi,
- Grzegorzowi oraz Ewie: za dwa niepowiązane ze sobą podejścia do jednego okazu, które otrzymaliśmy, jako dwa niezależne meldunki będące urodzinowymi prezentami dla wodza,
- Pani Karoli: za pozwolenie na publikację bezczelnie skradzionego materiału,
- Maksowi: za rękę na pulsie, oraz załatwienie formalności związanych z wyżej wymienioną sytuacją,
- Karolinie siostrze: za mocny doping, za lajkowanie oraz za focie z Ingardena (aha - Karolina jest siostrą, ale nie zakonną, bo pojawiły się wątpliwości ponoć),
- blogowi post-anin: za fantastyczną dokumentację stołecznej hujni.

A teraz kieliszki w dłonie i odśpiwamy: Bo tutaj jest jak jest - po prostu, po czym zapraszamy na dansing, ale, jako że promujemy ideały DIY - kieliszki i zawartość we własnym zakresie. Dansing też.

W ramach rozgrzebywania historii publikujemy najstarszą, niepublikowaną dotąd fotkę, jaką znaleźliśmy w archiwum.

Kraków, ul. Ciemna, 27.08.2011

17 sierpnia 2013

Sprzężenie Zwrotne. Część Dwudziesta Czwarta.

Siemanko, witam Was w naszej hujni!
Powitanie, jakby ktoś nie skumał, błyskotliwie nawiązuje do jednego typka ze internetu, a tym samym pokazuje, że jesteśmy na czasie, kumamy czaczę, czaimy bazę, czyli ogólnie, że występuje kontakt z rzeczywistością czasem.
Mamy zaszczyt pokazać światu fotki, które spłynęły pewnego wieczora wprost do naszej skrzyneczki mejlowej, a spłynęły z Warszawy.

Proszę nam wybaczyć, ale musimy napisać parę słów o Warszawie, jako, że reprezentujemy Małopolskę. Otóż: Warszawa, stolica Rzeczypospolitej Polskiej i miasto wojewódzkie nad Wisłą, na Równinie Warszawskiej, w Kotlinie Warszawskiej i na Równinie Wołomińskiej. 1615 tys. mieszkańców (2001). Największe miasto Polski, ważny ośrodek naukowy, kulturalny, polityczny i gospodarczy kraju. Siedziba parlamentu, prezydenta i władz centralnych. 16 uczelni wyższych (w tym Uniwersytet Warszawski), PAN i wiele instytutów resortowych. Liczne biblioteki, redakcje czasopism naukowych i kulturalnych. Opera Teatr Wielki, operetka, Filharmonia Narodowa, 20 teatrów dramatycznych, 4 teatry lalek. Centralny ośrodek Polskiego Radia i Telewizji. Wytwórnie filmów dokumentalnych i telewizyjnych. To tyle. 

Materiał, który dziś publikujemy przesłał nam pan reprezentujący witrynę post-anin, na której możecie obczaić dziwne rzeczy. I fajnie! Bardzo fajnie.

Focie były podparte były meldunkiem, który tradycyjnie, wbrew tajemnicy korespondencji, upubliczniamy:

fiuty bardziej mi leżą, odkąd odkryłem wasz blog.
żałuje, że nie mam już gimnazjalnego zeszytu w którym kolega narysował huja, na wewnętrznej okładce, na 2 strony.
uważam, że w naszych czasach, potrzeba nam żarliwych modlitw do Priama, co odbywa się np właśnie poprzez malunki członka.
dziękuję.
Nie, nie, nie, kolego... To my dziękujemy. Od wczoraj salutujemy robiąc groźne miny, by wyrazić naszą wdzięczność!
A Wy, drogie czytelniki. Achtung! Transformacja! Stajecie się widzami i podziwiacie prace!

PS.
Tera już na prawdę nie mamy nic z zewnątrz.

Warszawa, 12.22.2012, ul. Ogrodowa

Warszawa, 28.05.2013 Koło - Park Leśny

Warszawa, 03.06.2013, al. Solidarności

Warszawa, 16.07.2013, Międzylesie

Warszawa, 16.07.2013, Międzylesie

Warszawa, 25.07.2013, Jazdów (tereny zielone za sejmem)

Warszawa, 03.08.2013, Anin, osiedle IBJ

14 sierpnia 2013

Sprzężenie Zwrotne. Część Dwudziesta Trzecia.

E!!!
Mamy przyjemność po raz kolejny sprzęgnąć zwrotnie. Niczym Jordan, ten post ma numerek 23 (ale to było zanim został bejzbolistą, bo potem grał z 45, ale za to już nie fruwał, ale potem w sumie już znowu z 23 - jak zwykle pozostaje więc kwestia "kto pokryje Jordana").
Dobre, a teraz o co dzisiaj chodzi. Dostaliśmy fotki z Katowic od kolegi Wojciecha. Kolega dał nam wolną rękę, jak chodzi o pierdolenie wstępne, więc wykorzystamy to miejsce na relację z naszego ostatniego pobytu w Katowicach. Zapraszamy.

Ostukawszy się ze podróży zwidem kreślonej, stopy postawilim na Śląsku. Należało teraz odszukać resztę biesiadników, a jeden z nich w piwnicy siedział, co rychło wykorzystaliśmy, żeby się ochłodzić, po czym ruszyliśmy na zaplanowane miejsce.
Po zakupie kaszkietu oraz trunków rozmaitych, oczom naszym ukazały się kolumny ludzi, co nie zwiastowało absolutnie niczego dobrego. Decyzja zapadła. Należało wypić piwo.
Wiedzieliśmy, że jak ustawimy się w tym jelitku, to gówno z tego będzie, a jak czas pokazał, to wręcz prawie do dupyśmy trafili, bo jakieś tam ustalenia trwały aż trzy godziny. No ale udało się.
Jak na mężczyzn przytało, postawiliśmy domek, pomijając przy tym pierdoły związane z synami i drzewami, a następnie ruszyliśmy się bęcwalić z premedytacją.
Dotrwaliśmy do końca dnia, ale jak na scenie był ten śmieszny, łysy oraz obły pan w za małej koszulce, to gąbki już nas prawie wsiąknęły, na szczęście z odsieczą przybył bigos.
Powróciliśmy do domku, chociaż była to podróż pełna trwóg oraz różnych tam takich. Otóż nasza załoga dość się podzieliła, jeden poszedł się, za przeproszeniem, wylać, inny prosto na spoczynek i tak dalej.
Zamęt wprowadziła rozmowa telefoniczna, z której wynikało, że ktoś, pod naszą nieobecność, nas odwiedził i dobrodusznie zaopiekował się naszymi rzeczami. Czas jednak pokazał, że na szczęście była to nieprawda - jedynie jeden z naszych ludzi - w leciutkim amoku - zaszedł był do cudzego mieszkania i podniósł larum. Przynajmniej z czkawki się wyleczył.
No. Słońce nie pozwoliło nam spać do tych godzin, do których byśmy sobie wymarzyli, więc decyzja zapadła - ruszamy na żer, żeby się nażreć, a przy okazji ożreć się nieco. Oraz umyć.
Tutaj spotkała nas niemiła niespodzianka - kolejne jelitko ustawione wzdłuż szaletów, a ujście mające pod prysznicem. Skubane realia - pomyśleliśmy. Nauczenie latami doświadczeń postanowiliśmy ominąć jelitko i udać się do marketu budowlanego. Jednak tutaj spotkała nas kolejna niemiła niespodzianka - stał tam pan, który powiedział, że nie wejdziemy do punktu sanitarnego, gdyż jest on wyłącznie dla klientów. No to już koniec.
Na szczęście resztką sił wpadliśmy na pomysł, z westernu wzięty, żeby zaaranżować prysznic przy użyciu konewki. Zakupy udane. Kąpiel ostatecznie odbyła się jeszcze bardziej westernowo, bo wykorzystano w tym celu jezioro. Oprócz tego zapłaciliśmy przelewem za upływ czasu, po czym udaliśmy się na biesiadę.
Prawdziwą rewolucją tego dnia było odkrycie, że poza ogólnodostępnym szynkiem (do którego dało się odczuć wstręt, z racji skojarzeń z moczem, które budziło serwowane tam piwo opakowane w papier) można skorzystać z pobliskiego, mocno ocienionego miejsca, zaopatrzonego w puszki i butelki. Zabawa była przednia. Do późnej nocy.
Trzeci dzień początkowo upływał pod znakiem wcześniej wypracowanego schematu - żer, jezioro (chociaż tego dnia wykorzystano konewkę i spisała się na medal), potem zacienione miejsce z puszkami i wio na festyn, tyle że miało miejsce wiele fantastycznych spotkań towarzyskich, spośród których należy wyróżnić to zwieńczone rozgrywkami piłkarskimi, które otwarły załogę na wiele nowych twarzy.
Trzeba również zasygnalizować późnonocną niemożność do działania spowodowaną już prawdopodobnie wszystkim - sprowadziło się to do utrudnień przy próbie rozłożenia leżaka podczas seansu, tyle że o tym mieliśmy już nigdy nie rozmawiać.

A teraz zdjęcia od Wojtka. Dzięki, Wojtku.

Katowice, ul. Bankowa, 16.07.2013

Dodaj napisKatowice, ul. Bankowa, 16.07.2013

12 sierpnia 2013

Sprzężenie Zwrotne. Część Dwudziesta Druga.

Dobre.
Plan był taki, żeby zacząć zrzucać się z kilogramów hujstwa, które zalegają w archiwumie, ale nie dało rady, gdyż wychodzi, jak wiele wiernych internautów jest nam wiernych. Wygląda na to, że całe lato przeznaczone zostanie na publikowanie cudzych fotek. Co rzecz jasna nas cieszy, jak seria z pepeszy, bo to był zamysł pierwotny tej witryny.
Dziś pragniemy przekazać Wam spektakularne znalezisko, znalezione niemniej spektakularnie w odmętach internetu,w jednym z kanałów, za pośrednictwem których można nam wysyłać materiały. Fotka jest z marca, a publikujemy ją, ponieważ się zawieruszyła i została znaleziona dziś, bo dostaliśmy ją w prywatnej wiadomości na prywatnym koncie, na portalu społecznościowym i to właśnie spowodowało, że się zawieruszyła. To tyle w kwestii Trudnych Spraw - przejdźmy do meritum sedna istoty rzeczy.
Zdjęcie zostało wykonane przez panią Siostrę Karolinę, w czasie, kiedy ulice przykryte były śniegiem i w ogóle było zimno.
Miejsce, w którym zostało wykonane przywołuje niejednemu pewno wiele wspomnień. Także załodze naszej przywołuje. Otóż ten słup stoi przed budynkiem, gdzie przed laty uczęszczano na cotygodniowe zajęcia z Wychowania Fizycznego, które zaowocowały tym, że nikt nie jest w żaden sposób wychowany, a i fizyczność nie ta w dalszym ciągu, no ale nic to - nie ma co roztrząsać. Warto wspomnieć pana kołcza, odzianego w dres (który swoją drogą w sposób idealny ukazywał sens pojęcia "oczy ważki"). Pan kołcz czasem zwracał się do uczestników zajęć per: "filozof - srozof", przez co śmiano się nawet kilka razy.

A teraz cudownie odszukana fotka autorstwa Karoliny:

Kraków, ul. Ingardena, 18.03.2013

08 sierpnia 2013

Są Huje We Wsi. Odcinek Czwarty.

Czołem.
Jest właśnie trzydzieści osiem stopni w cieniu na polu. Każdy, chyba wie, co to znaczy. Jest przejebane. No.
Wróciliśmy z powrotem nazad z wyjazdu i lekko cofamy się do tyłu w czasie, żeby opublikować materiał z Bielan.
Raper rapował, że "remiza sołtys giees skóra kajdan szelest" - tak się przypomniało, ponieważ okaz dzisiejszy widnieje na sklepie GS, opodal siedziby sołtysa. Co tu jeszcze powiedzieć? Może istotne jest to, że ten fiut widnieje w miejscu, w którym wielokrotnie pito oranżadę marki Lagena. Jest to obok krzypopy naprzeciwko remizy i w ogóle tak jak się zejdzie na dół po schodkach. Tyle słowem wstępu. Teraz oglądnijcie kredową pytę na sklepie "dużym" w Bielanach. Jest to fajniutka, acz chyba ulotna świeżynka.

Bielany, plac Św. Macieja Apostoła, 30.07.2013