27 września 2014

Sprzężenie Zwrotne. Część Dwudziesta Ósma (feat. Patyczak)

Witamy, witamy.
Ostatnio nas nie było, ale tylko trochę, gdyż tak na prawdę byliśmy, tylko nie pisaliśmy. W każdym razie jesteśmy.
Teraz nastąpi rozpoczęcie posta i głowimy się mocno, jak do tego przystąpić.
Może, że ten... No bo wiecie... yyy...
Był taki pisarz w Stanach, który dobrze znany był z tego, że był pisarzem i często bywał w stanach. Najczęściej stanach nietrzeźwości. Bukowski, nie?
Albo nie...
No to może tak.
Był kiedyś taki zawodnik w Utah Jazz... Malone. Karl Malone. Wiadomo o nim, że za młodu "nic nie jadł, nosił kurtkę z koca i grał w kosza, grał po nocach z motywacją w oczach, przyrzekł to sobie, że dożyje dnia, gdy ukoronują go na mistrza NBA, potem zdziadział i zardzewiał, a mistrzowskiego pierścienia wciąż nie ma..."
No też bez sensu...
To... ten... yyyy... no... naczy...
Był taki koleżka w naszym kraju, co za komuny uprawiał kabaret i opowiadał różne śmiesznostki do spóły z panem Edziem z Kiepskich (Siara też się z nimi bujał).
Już lepiej, ponieważ coraz niżej krążymy nad sednem sprawy. Dodatkowo nawiązanie jest podwójne.
Ale nie... Bo w sumie nie lubimy tego typa. Nie będziemy o nim już nigdy pisać.
No to może tak.
We wczesnym wieku nastoletnim wpadł nam w łapy polski komiks, w którym było dużo wulgarnych słów i obleśnych akcji - ku naszej uciesze rzecz jasna. No i tam, w tym komiksie, między pijackimi żartami i dowcipami fizjologicznymi, była taka historyjka pod tytułem: "Liga Niezwykłych Andrzejów". Bohaterami byli Andrzeje, którzy mieli różne takie swoje jakby moce.
Był na przykład Andrzej Wonsz o posturze wenża. I takie tam smaczki.
Był też bohater o twarzy liska. Był ubrany w swojego rodzaju mundur z czapką zdajsie, miał kitę, jak to u lisów, dźwigał trobę na ramieniu. Bo to był Andrzej Lis-To-Nosz.
Wiadomo, o co cho?

Bo akcja tego typu, że dostaliśmy maila od listonosza. Serio. List elektroniczny od listonosza! Jajca, nie? Nie wiemy, czy czytacie tytuły tych pierdoletów, co tu wypisujemy, ale w tytule zawarliśmy wskazówkę, o kogo chodzi.
Jest nam niezmiernie miło przedstawić Wam zdjęcia z Poznania. A jeszcze bardziej jest nam miło informować, że autorem jest sam Patyczak! Kto zna, ten wie. Kto nie zna - w trymiga ma się dowiedzieć i żeby mi się to więcej nie powtórzyło (ale ułatwimy trochę zadanie, gdyż cytowaliśmy jego twórczość u nas, tutaj).
Wokalista, tekściarz, gitarzysta, członek jednoosobowej kapeli pankrokowej Brudne Dzieci Sida, autor książki o graffiti w PRL, autor szablonów, między innymi tego:



ze strony Oficyny Agrafka


Dużo by jeszcze można napisać. Człowiek instytucja... a ostatnio także listonosz, na co dowodów możecie, nie wróć... MUSICIE szukać dowodów TUTAJ. Jest to dla nas ogromny, ogromny zaszczyt gościć te prace.

Materiał podparty był taką oto notką:
Cześć!
W komentarzach pod najświeższą wrzutą na mym listonoszowym blogu
pojawił się wpis który przekierowuje do Was. Nie bez powodu!
Zajrzyjcie. Jeśli chcecie, to możecie wykorzystać fotki. Są tam
bazgroły pisakiem, rysunki sprayem, a nawet jedna płaskorzeźba (palcem
w mokrym betonie).
Autor: Patyczak, miejsce: Poznań ul. Szkolna/Wrocławska.
 Dziękujemy i zapraszamy do zwiedzania.