17 listopada 2014

Zdrowie cioci - niech się grzmoci.

jeżdżono ostatnio. ale niewiele.
bo na przykład w piątek był kraj lat dziecinnych. no.
i ze sceny była anegdota, że jak tydzień wcześniej odsłaniano jakąś tam płytkę w chodniku, która w ogóle jest chyba z jakiegoś mosiądzu, czy coś i jest ku czci twórczości tego, co jest na niej podpisany i w ogóle to jest koło biblioteki, która jest całkiem fajna, ale zasłonięta lidlem, cepeenem, tesko i wysokimi blokami, a w pobliżu jest bar gdzie biją się młotkami po głowach i na dodatek bicie młotkami ratuje ludziom życie (bo podobno też, jak wybuchła kopalnia, to pan, który dostał młotkiem musiał iść na elcztery i nie poszedł do pracy, jak wybuchła kopalnia, bo miał wstrząśnienie mózgu chyba).
ale w każdym razie, jak była odsłaniana ta płytka ku czci twórczości tego, co jest na niej podpisany, to rozbrzmiewała w tle ta twórczość, a konkretnie: "mieszkańcy tego miasta powinni zacząć się bać
wszystkie wartości poszły się jebać, tak". humor sytuacyjny. wiadomo.
warto jest też nadmienić, iż kiedyś tam, wcześniej, jak odsłaniano inną płytkę z podpisanym innym, ale też literatem, bo to chodzi o literatów, to wtedy ten literat powiedział, że coś tam i w ogóle fajnie, bo zawsze chciał mieć pomnik, na który pies może naszczać. no to się dorobił.
wesołe miasto.
a altówkówka chyba faktycznie urocza, a pianista chyba faktycznie dobry.



Kraków, tam nad Wisłą, 16.04.2013