Patrząc na to szerzej można się sfrustrować, ale lepiej nie, bo nic fajnego nie wynika z frustracji, zwłaszcza, jeśli jest, jak jest, albo wręcz całkiem odwrotnie.
Generalnie chyba na pewno wypadałoby zaznaczyć, że można wszystko, tyle, że chyba nie każdemu wszystko się zawsze podoba, bo jak coś jest odnoszone do wszystkiego, to jest do niczego.
Tutaj znów coś zgrzyta. Spieszymy z wyjaśnieniami. Bo na dzień dzisiejszy wiele wskazuje na to, że wszystko jest do niczego. I tutaj już jest przesrane, ale nie do końca, bo skoro wszystko jest do niczego, to nic stanowi granicę, do której jest wszystko, a jak nasz człowiek szedł do sklepu, to zrobił sobie listę i po powrocie powiedział: "kupiłem wszystko", więc z całą pewnością okiełznał jakieś wszystko. Podsumowując: z całą pewnością wszystko jest do niczego, pod warunkiem, że jest wszystko, co potrzeba. Nad tym warunkiem jest nic, albo skałki wapienne, albo borelioza, albo jajuszko, kosteczka masełka na chlebku i mleczko z kakałkiem. Nie wiadomo. Sorry.
![]() |
Kraków, ul. Dietla, 27.02.2012 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz