23 października 2013

Lecimy kurwa tutaj.

Czołem,
bo sprawa jest taka, że nie chciało się nam przebywać ostatnimi czasy w blogosferze (spędzaliśmy trochę czasu z naszymi protektorami na real), co za tym idzie - nic nie było publikowane na witrynie, a jedynie raz za czas wrzucaliśmy jakieś śmiesznostki z jutube na fejzbuka. No. Z resztą pewnie opinia publiczna to skumała, więc nie mamy zamiaru opinii publicznej o tym opowiadać. Był impas. Będzie wypas.
Mamy dla was dziś taki cymesik, który ostatnio wypatrzylimy koło Grzegórzeckiego. Właściwie dwa, ale niewątpliwie, można strzelić, niemal bez szansy na pudło, że te dwa pyrdki wyszły spod jednej ręki.
No dobre, ale dlaczego są to pyty wyjątkowe - pewnie zastanawia się widownia... Otóż prawdopodobnie jest to pierwszy przypadek stritartu, jaki udało nam się objąć naszą działalnością, który jest wykonany techniką, która w gwarze, slangu ludzi z kręgu kultury graffiti, nazywana jest "od szablonu".
Nazywa się tak (ta technika), ponieważ wiąże się z tym, jak jest wykonywany wzór.
Polega to na tym, że należy wyciąć kształty fantazyjne. Najlepiej nożykiem do tapet, bądź skalplem, w tekturze, bądź takiej jakby folii grubej, wiecie, takiej, jak na przykład... no... tego... eee... bo tak, jak bierzesz i kserujesz książkę, a potem pan w punkcie ksero się pyta, czy bindować, a ty mówisz, że tak, to na tyle tej kserówki masz taką tekturkę, a z przodu masz takie przezroczyste, nie? No to to. To przezroczyste. Albo klisza rentgenowska jest też cool, natomiast brystol jest chujowy, bo przemaka. I potem idziesz i maziasz szprajem po tym, ale trzeba dobrze przycisnąć do powierzchni tą wycinankę, bo łacno można zjebać działanie. Należy również uważać, żeby się nie pobrudzić, bo grozi to byciem brudnym. Jasne? Jasne, że jasne.

Kraków, ul. Rzeźnicza, 15.10.2013

Kraków, ul. Rzeźnicza, 15.10.2013

1 komentarz: