27 listopada 2013

Sprzężenie Zwrotne. Część Dwudziesta Szósta.

Uprasza się teraz uważać na to, co jest tu napisane.
No bo, proszę państwa, tym razem nie będziemy sobie a muzom szczekać na psy.
Bo, proszę państwa, dziś naszła nas taka refleksja...
Bo podobno istnieją ludzie, którzy wierzą, że ktoś kiedyś uknuł taki system motywacyjny (być może, że to chyba jacyś bodzy zdajsie i to dawno, także ten, albo czy to jest po prostu... jakoś tak...).W każdym razie, ten system mówi, że jak coś tam się robi, to jak się dobrze robi tym, to nam też będzie zrobione dobrze w jakiś tam sposób. Natomiast jak się zrobi źle, to nie ma siły - należy się liczyć z klepami znikąd.
I ci ludzie, co w to wierzą, mniej więcej w myśl takich zasad robią różne rzeczy. Przy okazji należy nadmienić, że według tych ludzi, bardziej się opłaca robić dobre rzeczy, bo tu też się walczy o to, żeby nie zamienić się w którymś momencie w coś chujowego, jak na przykład glizda. No, ale mniejsza z tym, bo to było tylko wprowadzenie.
Refleksja na dziś: jak coś robisz, to to do ciebie wraca. Ci tam powyżej robią dobre rzeczy i dobre rzeczy do nich z kosmosu wracają. Zupełnie, jak a z naszą działalnością - Puszczamy w eter fotki fiutów na murach, dostajemy zdjęcia kutasów z murów całego kosmosu. Zasada działa idealnie.
-  Karma - powiedział tajemniczym głosem ktoś z tłumu czytelników.

-  Dokładnie tak... - odpowiedziała stanowczo osoba pisząca ten tekst - ale w tym tekście nie wprowadzamy dialogów - dodała osoba pisząca ten tekst, wracając do normalnej narracji, a co za tym idzie, przeszła do sedna meritum.


Na potwierdzenie tego, co zostało powiedziane przedstawiamy taką sytuację:
Oto dziś zupełnie ni sąd ni zowąd, z odległych przestrzeni, za pośrednictwem wiadomości e-mail, dotarł do nas komunikat. Z Lublina.
Oto on, zapraszamy.

Witam. Od chwili, w której odnalazłem wasz blog, nie mogłem przeboleć tego, że godnej reprezentacji na nim nie ma moje rodzinne miasto - Lublin.
A przecież Lublin jest równie bogaty w kutachy na murach, co w legendy, Cyganów i bezrobotnych!
Te trzy to tylko wycinek tego, co można tu znaleźć. Kutachy wykonano w okolicach Teatru Andersena (cały Lublin!), przy ulicy Dominikańskiej 1, zapewne rękoma rdzennych mieszkańców Starego Miasta. Ten bez cyferki to huj zaledwie werbalny, lecz nie pozbawiony wyrazu. Dwójkę mój kolega określił jako "lubelską odpowiedź na Lekcję anatomii doktora Tulpa". Ten oznaczony trójeczką jest z nich najzwyklejszy i najbardziej prozaiczny, bo został narysowany na szlabanie.

Mam nadzieję, że nie będzie to ostatnia dostawa zdjęć ode mnie.

Pozdrawiam!

Dziękujemy Panu Patrykowi z Lublina, dzięki któremu, jak nam się wydaje, równowaga hujstwa w kosmosie została póki co obroniona. Można spać spokojnie, bo na całe szczęście te zdjęcia trafiły w dobre ręce.

- Patrykowi, Wdzięczni Rodacy
Lublin, 25.11.2013, BEZ CYFERKI
Lublin, 25.11.2013, 2
Lublin, 25.11.2013, 3



(aplauz)

1 komentarz:

  1. Dzięki Patryku za ten materiał.
    Jak widzisz blog ten ma nie tylko swojego administratora ale i odbiorców.
    Bardzo miło popatrzeć jak w Lublinie to wygląda, ale i miło przeczytać coś od kogoś.

    Zapraszamy częściej i życzę "hujowego" dnia! :)

    OdpowiedzUsuń