02 maja 2013

W hołdzie wiośnie.

No.
To tak się mają sprawy, że w tym roku wiosnę było nam dane witać w onucach, skórach baranich przepasanych powrozem oraz w ogóle w czapkach uszankach wykonanych z zajęcy. Relacjonowalimy, przecie nawet ostatnio dzień po pierwszym dniu wiosny w Krakowie, a tam śnieg, mróz i w ogóle sybir na stopro. Z tego powodu strasznie bywali ludzie wkurwieni, a przy tym zmęczeni i takie tam.
Ale, ale... Odeszły w końcu śniegi i pojawiły się pierwsze kwiateńki na rabateczkach, oraz lichutkie, acz urocze listeczki na gałązkach. Kurtki poszły w trymiga do szaf, zapanowały krótkie szorty oraz okulary z przyciemnionymi szybkami. Co z resztą niejeden odpokutował przewlekłymi glutami w nosie oraz podniesioną temperaturą.
Właśnie w takiej atmosferze euforii i radowania się pierwszymi plamkami zieleni, odbyła się ostatnio wyprawa na piwko w lasku. A jak...
Było to pewnej soboty. Tak jakoś koło trzynastej. Kadżdy se kupił, co chciał, w ogóle fantastycznie, tylko do rzeczonego lasku tak jakby daleko. No ale nic to... Przecież słońce świeciło na wygrzewających się na ławkach starych dziodów - źle być nie mogło... No to idziemy, idziemy... Idziemy, idziemy... Pod górkę, pod górkę, pod górkę, pod górkę... A miejsca na przycupnięcie, jak nie było widać, tak nie widać dalej... Ani lasku, ani piwka... Nie mówiąc już o wyżej wymienionem piwku w lasku.
W końcu dotarliśmy na taki prawie szczyt, opodal cmentarza. A tu nagle... Jak się nie pociemni niebo! Jak się nie ruszy wiater! W końcu - JAK NIE JEBNIE DESZCZEM! Parasol, którym dysponowaliśmy w liczbie jeden na osób kilka, szybko został zniwelowany przez zawieruchę, toteż postanowiliśmy się skryć pod krzaczkiem. Jak się potem okazało krzaczek był słabym izolatorem.
Wtem! Przestało lać. Wiosna wywinęła takiego psikusa, że zmoczyła nas i uznała, że tyle nam starczy.
Lekko zmoczeni ruszyliśmy w stronę lasku, który, choć pojawił się nam przed oczami przestał być naszym celem. Wrócilimy do domu.

Materiał, który prezentujemy znajdował się na ulicy, na której koło Almy minięty został przez nas były minister sprawiedliwości. I dotyczy on - materiał, nie minister - tematyki kibicowskiej.

No to cyk - jak mówił budzik do zegarka.

Kraków, ul. Kościuszki, 13.04.2013

Kraków, ul. Kościuszki, 13.04.2013

Kraków, ul. Kościuszki, 13.04.2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz