21 sierpnia 2013

Prowadzimy se bloga, prowadzimy, prowadzimy... WTEM!

Halo wóz, halo wóz - czy mnię słychać? Słychać. OK
Dym!
Sztuczne Ognie!
Muzyka! (KLIK)
Światła!




i...



AKCJA!

Dzień Dobry Państwu!
Piszemy dziś na żywo z Dorocznej Gali Inicjatyw Niepotrzebnych. To właśnie tutaj odbywa się nasz benefis. A okazja jest godna, gdyż, proszę Państwa, post, który właśnie jest czytany jest SETNYM postem. Sto razy już dzięki nam spłynął na Was zaszczyt obcowania ze sztuką. Bywało lepiej, bywało gorzej, ale wiadomo - raz na wozie, raz w nawozie. Nie mamy zamiaru opowiadać, jak ciężko było nam zbudować hujowe imperium (chociaż lekko nie było - ale nikt nie mówił, że będzie lekko).
Łzy cisną się nam na oczy, więc żeby brokat nam nie spłynął z twarzy pragniemy w tym miejscu podziękować naszym rodzicom, za geniusz, który mógł się zagnieździć w naszych, spłodzonych przez nich ciałach - bez was by nas tu nie było.
Ale, ale, ale... Przede wszystkim chcieliśmy podziękować Wam - anonimowi oglądacze i aktywnie komentujący (to drugie do dwóch osób kierowane, gdyż komentarzy opublikowano u nas 23 - znów jak Jordan).
Drodzy Czytelnicy - trzeci rok nam mija, wyświetlenia naszej witryny można podawać w tysiącach (co prawda dwa z lekkim hakiem wystarczą - ale to i tak chwyta za gardło).
Ponadto tu i teraz, w świetle jupiterów, przy błysku fleszy i w ogóle tu na tej sali, pragniemy wyrazić naszą wdzięczność dla wszystkich darczyńców, którzy zechcieli nas wesprzeć w całej historii naszej. Dziękujemy więc (w kolejności chronologicznej):

- Pani Agacie: za fantastyczne focie z Lublany (które do tej pory są jedynym przykładem niekrajowego hujostwa w naszej kolekcji),
- O.: za... no Państwo wybaczą, tyle tego było... za zdjęcia ze wsi, z miasta, za zdjęcia generalnie (chyba najczęściej sprzęgająca osoba, no ale nic dziwnego - mieszka za ścianą),
- DeV'owi: za kilkukrotne sprzęgnięcie ze splendorem, które, nie wiedzieć czemu, zdarzało się zawsze, kiedy nie było o czym pisać,
- Kuzynowi Johnnemu: za przyczajoną czujność i głównie za fotkę z Pałacu Kultury,
- Filipkowi: za promowanie idei, niejednokrotnie fantastyczne fotki ze Śląska i Torunia,
- Anonimowemu kumplowi Filipa: za fotkę z Katowic,
- TW Glassowi: za okres w którym chciało mu się chcieć i łaził po stolicy dokumentując,
- Kuzynce Agacie: za materiał który był blisko bycia drugim internacjonalnym hujostwem (bo był zrobiony blisko granicy)
- blogowi rucham cie miasto moje: za wypożyczenie prac, za wsparcie, za ciepłe słowa i przede wszystkim za działalność!,
- Zgrozie: za materiał Sieniawy o wymowie antypolicyjnej,
- Panu Dominikowi: za materiał z Łodzi,
- Grzegorzowi oraz Ewie: za dwa niepowiązane ze sobą podejścia do jednego okazu, które otrzymaliśmy, jako dwa niezależne meldunki będące urodzinowymi prezentami dla wodza,
- Pani Karoli: za pozwolenie na publikację bezczelnie skradzionego materiału,
- Maksowi: za rękę na pulsie, oraz załatwienie formalności związanych z wyżej wymienioną sytuacją,
- Karolinie siostrze: za mocny doping, za lajkowanie oraz za focie z Ingardena (aha - Karolina jest siostrą, ale nie zakonną, bo pojawiły się wątpliwości ponoć),
- blogowi post-anin: za fantastyczną dokumentację stołecznej hujni.

A teraz kieliszki w dłonie i odśpiwamy: Bo tutaj jest jak jest - po prostu, po czym zapraszamy na dansing, ale, jako że promujemy ideały DIY - kieliszki i zawartość we własnym zakresie. Dansing też.

W ramach rozgrzebywania historii publikujemy najstarszą, niepublikowaną dotąd fotkę, jaką znaleźliśmy w archiwum.

Kraków, ul. Ciemna, 27.08.2011

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. w miniaturce prawie nie widać, że tej upadłej anielicy coś jednak wyrosło. nowotwór jest zresztą tak dyskretny, że nie kuje w oczy i całość nadal przednia

    OdpowiedzUsuń